Jestem w 6tyd, nie możemy sobie pozwolić na kolejne dziecko. Mąż pracuje po 13-14h dziennie przez 6 dni w tygodniu, przychodzi ledwo żywy. Mamy już jednego synka (1,5r), mieszkamy w kawalerce na 3 piętrze bez windy, w mieście niedaleko wsi skąd pochodzi mąż, ale on ma tam tylko schorowanego ojca, ja nie znam tu nikogo, nie mam nawet znajomej, moja rodzina mieszka 300km od nas. Jestem słabego zdrowia, już w tej ciąży miałam takie dni że ciężko mi było synkiem się zająć, dobrze że on już w miarę samodzielny.
Przepraszam, że to wszystko piszę, ale wiem, że mnie zrozumiecie, żadnej z tu obecnych nie jest łatwo. Proszę powiedzcie jak sobie radzicie psychicznie, czy to da się zapomnieć? Kiedy? Bo mimo tego, że nie wyobrażam sobie kolejnego dziecka to mam obawy, że nie będę umiała żyć z tym co chce zrobić.
Dziewczyny , lekarz, powiedział, że idzie do samoistnego poronienia ze u mnie pęcherzyk powinien codziennie rozwijać się o 2mm A on od ostatniego badania stoi w miejscu i jedynie co widzi to zgrubienie na macicy i że muszę zrobić betę hcg I powtórzyć za dwa dni wtedy się okaże czy ciąża się rozwija czy jej tak naprawdę już nie ma ale kurację zamawiam
Elu to ci się udało
Ja wiem, że sytuacja jaką mam nie pozostawia mi wyjścia, nie chce tej ciąży, nie mogę sobie na nią pozwolić. Chciałam się od Was dowiedzieć jak długo to siedzi w głowie, czy o tym da się zapomnieć?
Nie wiem czy da się zapomnieć, ja wiedziałam co robię i ja żyłam dobrze z tym co robiłam
Ja do tego podeszlam bardzo chlodno i bez emocji. Tzn jest problem- trzeba rozwiazac. Mam dwoje dzieci maz nie zyje, po kilku latach tak mi sie przydarzylo- nawet sie pol sekundy nie wahalam. Nie mam wyrzutow sumienia, przez kilka lat sama wychowywalam wiem jaki to ciezar, pozwolilam sobie na chwile slabosci- tez nie zaluje, nalezalo mi sie po kilku latach celibatu. A ze tak wyszlo- nie urodze 3 dziecka, mam dwoje do wychowania wiem jaki to trud. Moj blad. Zero emocji...
Zocha, dobrze, że masz takie podejście, nie dziwię się Twojej decyzji. Chciałabym, też umieć to tego tak podejść jak Ty, to by mi wiele ułatwiło, a w którym byłaś tygodniu?